wtorek, 20 czerwca 2017

Kiedy demon przejmie władzę...

Ból. Czuję ból. I strach.
Strach przed wszystkim wokół.
Strach przed przyszłością, otoczeniem oraz tym, co jest w mojej głowie.
Boję się o przyszłość, o studia, o pracę, przyszłą rodzinę.
Że nie dostanę się na studia, szczególnie na widok osób, które też będą chciały iść na te same – dużo bardziej inteligentne, potrafiące związać koniec z końcem, potrafiące używać rozumu i wykorzystywać go na co dzień.
Boję się, że nawet jeśli się dostanę, nie podołam z nauką, a nawet jeśli się uda to nie znajdę pracy jako psycholog, bo nie radzę sobie sama z sobą, ani tym bardziej z pomocą innym.
Boję się, że moja empatia nie istnieje.
Że moja czułość, moja osobowość.. wszystko jest zmyślone, jestem kimś, kogo nie znam i nigdy nie poznam.
Poczucie bezwartościowości przejmuje mój umysł i ciało.
Płaczę. Nie mogę powstrzymać łez.
Przez ciąg przyczynowo skutkowy doszłam do jednego wniosku.
Skoro mnie nie ma, ktoś inny włada mym umysłem i nie mam żadnej kontroli..
Czy jedynym sensownym rozwiązaniem nie jest samobójstwo?
Nie chcę kisić się w czymś, co nie da mi możliwości wyboru.
Po chwili oddechu zastanawiałam się, czy nie pogadać z Mamą, ale od razu nastał czarny obraz.
„Ona Cię wyśmieje. Zacznie Ci mówić, że to nie jest prawda, że to tylko wymysł Tego mózgu. Że jesteś jeszcze młoda i głupiutka, i wydaje Ci się, że to tylko kilka złych dni, a nie od razu depresja. Najwyżej każe Ci iść do psychologa, byś zobaczyła, że to kłamstwo.”
(Mimo, że moja Mama nie należy do typu osób, które podchodzą tak do sprawy, wtedy wydało się to niezwykle przekonujące.)
Od płaczu bolą mnie już oczy.
Piszę do przyjaciółki o radę, czy pogadać z nią, czy nie.
Odpowiada tak.
Ale ja się nadal boję.
A strach wciąż nie mija..
~Impuremind~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz